autorem wszystkich monologów i głównym pomysłodawcą dialogów jest Tytus, aktualnie lat siedem

wtorek, 20 maja 2014

koniec świata w szatni

- Synku, zdejmij proszę buty - mówię
- Mamo, kiedy skończy się świat? - odpowiada Dziecko.
- Nie wiem tego. Ale wydaje mi się, że jak ten się skończy, to zacznie się nowy. Czy możesz zmienić buty?
- A kiedy się zaczął?
- Różne są hipotezy wyjaśniające początek świata - się wymądrzam.
- Bo ja tego nie rozumiem. Przecież każde dziecko musiało się wziąć z jakiejś mamy, prawda? - myśl Tytusa sięga początku.
"Jajko czy kura?" - myślę sobie, a głośno mówię:
- Mam nadzieję, że zdążymy o tym porozmawiać jeszcze nie raz. Że ten świat będzie trwał, taki właśnie, kiedy można stawiać pytania.

W drodze z przedszkola czuję zapach trawy, słyszę jazgot kosiarek. Widzę Kobietę, która sprząta na tym osiedlu. Dziś ciągnie na kółkach niebieski pojemnik, z którego wychodzi wężyk. Z końca wężyka czymś psika w przerwy między kostkami chodnikowymi. Zabija trawę. Człowiek zajmuje się w tym świecie zabijaniem trawy, bo trawa mu przeszkadza. Zupełnie jakby ten świat przeszkadzał. Czuję, jak trucizna wlewa się w ziemię. Jak dżdżownice tańczą swój ostatni taniec. Potem spływa głębiej, do wody, którą wypiję, zjem. Tego jest niedużo, jeden pojemnik na ten chodnik albo wiele chodników. Jeśli kilka miliardów ludzi postąpi tak samo, to kiedyś przestaniemy rozmawiać o końcu świata, o początku świata. Bo już nie będzie z kim rozmawiać.

Koło pętli tramwajowej stojak z pismami Świadków Jehowy i Pan w garniturze, właśnie komuś opowiada o sprawach dla niego najważniejszych. Gdyby moje Dziecko podeszło i zapytało go, kiedy zaczął się świat, to pewnie nie usłyszałoby "nie wiem". Usłyszałoby konkretną odpowiedź. Usłyszy w życiu wiele różnych prawd. I nakarmione nimi, poszuka odpowiedzi w Sobie, w ciszy.

szczęście

Tytus dziś przygotowywał życzenia: zdrowia, szczęścia, pomyślności...
No to pytam:
- Tytus, co to jest szczęście?
Tytus:
- To jest jak idziemy koło lodziarni i pytam: "mamo, kupisz mi lody?" a ty odpowiadasz: "tak, synku". To właśnie jest szczęście.

co jest dobre

Tytus w wieku około 3 lat zażyczył sobie śledzi z truskawkami. Mocno mnie to wtedy zdziwiło. Wczoraj proponował, żebym wrzuciła do deseru ogórki konserwowe. W takich chwilach ciśnie mi się na usta "ale tak się przecież nie je. to nie będzie dobre."
I mówię sobie (o ile zdołam zatrzymać ten automat) po cichu: "matko droga, a skąd ty niby wiesz, co jest dobre, a co nie. nawet nie spróbowałaś."
Ile razy zatrzymujemy dzieci w ich twórczości. Mnie się w każdym razie zdarza wymądrzać ponad miarę. No to niech się przestanie zdarzać;)
Dorosły twórca to takie dziecko, któremu dorośli nie przycięli wyobraźni na miarę swoich dorosłych ograniczeń.