Ćwiczę jogę.
To niewiarygodne, ale udaje mi się prawie codziennie. Nowa przyjemność. Dzisiaj
do tej przyjemności dołączył Pięciolatek.
Rozłożyłam
obok karimatę.
- Mamo,
gdzie jest poduszka? Ale ja chcę pomarańczową. A mogę to tu położyć? Chcę wziąć
twój koc, dobrze? Gdzie jest miś?
- Synku, czy
możesz być cicho? Proszę…
- To jest
joda?
- J
- Mamo, co
to jest?
- …
- Dziwnie
pachnie. Wrzuciłem ci pod szafę.
- …
Tytus nie
przestaje mówić i wydobywać dźwięki. Łapię ciszę na wdechu. Znalazł obok książeczkę,
ogląda.
- Mamo,
poczytasz mi?
- …
- A wiesz
jak się nazywa Ninja Ognia?
- J
Zaczynam
oddech ognia.
- O, mamo, tak
robi pies!
Tak sobie
ćwiczymy, rozmawiamy. Przy jednej z asan Tytus dołącza. Robi skłon i prawie
dotyka głową podłogi. Potem szybko wraca do słodkiej paplaniny. Oddycham. Koniec. W
środku powitania słońca wkracza zniecierpliwione słoneczko. Jeszcze Om z
dzieckiem na kolanach.
- Miałaś mi
pokazać kota.
Pokazuję
kota, z przyjemnością wyginam grzbiet, oddycham.
- Mamo, to
nie kot, to joda.